poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Sara Shilo "Krasnoludki nie przyjdą"

Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Joshua Mayer
     Gorzkie owoce kłamstwa

„Co to w ogóle znaczy, że się kogoś nienawidzi? I jak ludzie zaczynają to czuć? W którym miejscu w człowieku siedzi nienawiść? I jak się ją tam wkłada, na przykład żołnierzom? Czy to jest tak, że wystarczy ją komuś podać raz, jak zastrzyk, i już ją będzie miał na zawsze, czy nienawiść jest bardziej jak jedzenie, że cały czas trzeba przynosić więcej?”[1] – zastanawia się trzynastoletni Itzik, który chciałby wytresować znalezioną pustułkę tak, aby mogła ochronić go przed terrorystami. 

To bardzo dobre pytanie w dzisiejszym świecie pełnym przemocy, chociaż odpowiedź na nie jest zbyt złożona i skomplikowana nie tylko dla nastolatka, lecz także dla dorosłych ludzi... 


Bohaterowie powieści Sary Shilo mieszkają w kraju ogarniętym wojenną pożogą, na niespokojnych przygranicznych obszarach, które są sceną walk pomiędzy stronami konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Ludzie żyją w ciągłym strachu nie tylko przed terrorystami, którzy mogą przedostać się przez granicę i wymordować ich we własnych domach, lecz także przed nieustającymi bombardowaniami, które niosą śmierć i zniszczenie. Ruch jednej strony powoduje odwet drugiej a jego ofiarami są bezbronni mieszkańcy przygranicznych miasteczek i osiedli. Ciągłe poczucie zagrożenia nie może nie mieć wpływu na kształtowanie się ich zachowań i osobowości.

Izraelska pisarka porusza w swojej powieści rodzinne problemy i wpływ jaki na życie ma stan ciągłego zagrożenia jakiego doświadczają mieszkańcy przygranicznych obszarów. Wskazuje także na wewnętrzne podziały istniejące między Izraelczykami – jej bohaterowie należą do „gorszej” części społeczeństwa, są ubogimi imigrantami z  Afryki, których rodzinnym językiem, o zgrozo!, jest język arabski.

„Ściągnęli nas tu wszystkich, takich biednych nowych imigrantów, przemieszali trochę i wlali do formy do pieczenia. Jeszcze nie zdążyliśmy ostygnąć po wyjęciu z pieca, a tu spadł na nas nóż języka i przeciął ciasto na dwie połowy: jedną, co poprawia, i drugą, co jest poprawiana”. s. 41. Rikki – charakteryzuje ten stan rzeczy jedna z bohaterek.

A przecież wojna, terroryści i kiepska znajomość języka hebrajskiego  to nie jedyny problem rodziny Itzika i to nie one spowodowały jej całkowity rozłam. 

Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Israel Defense Forces

Śmierć głównego żywiciela sprawiła, że dla jego żony i dzieci świat rozsypał się jak domek z kart. Rozpieszczana przez obrotnego męża Simona, która nigdy nie zaznała żadnych przeciwności losu nagle została postawiona w sytuacji, w której to ona musiała zapewnić byt sobie, czwórce starszych dzieci i bliźniakom, które urodziły się siedem miesięcy po śmierci ojca.

Nieposiadająca żadnych umiejętności, niewykształcona kobieta obarczona szóstką dzieci została wciągnięta w wir zajęć, któremu nie potrafiła podołać ani fizycznie ani psychicznie. Pozwoliła by rzeczy wokół niej po prostu się działy, nie reagowała, gdy najmłodsze dzieci zaczęły nazywać najstarszego syna tatą, uznała że nie ma tym nic złego i podtrzymywała tę ułudę wyobrażając sobie, że w ten sposób sprawia, że będą czuły się szczęśliwsze:

„… żeby myśleli, że to ich ojciec, żeby jak wszystkie dzieci mieli mamusię i tatusia, co śpią razem w jednym pokoju”[2].

Nie widziała, bądź nie chciała dostrzec nienormalności tej sytuacji i tego jak chorobliwie wpływa ona nie tylko na najstarszego syna, lecz odbija się na całej rodzinie. Starsze dzieci, choć żadne z nich nie śmiało głośno zaprotestować czuło się przekazaniem władzy bratu oszukane i zranione. Tym sposobem matka odbierała im prawo do miłości i pamięci o zmarłym ojcu; wymazywała go z ich życia.

Historię poznajemy dzięki opowieściom członków rodziny. Każdy z bohaterów rzuca na losy rodziny nowe spojrzenie i w miarę jak przybywa szczegółów powstaje coraz bardziej wyraźny obraz choroby, która ją dotknęła. Uwagę przykuwa zindywidualizowany, niezwykle plastyczny język, który podkreśla odrębny charakter każdej z postaci. Przekaz Simony wylewa się kart powieści jak wodospad, tempo i rytm słów oddaje jej pogoń za upływającym czasem, wir nieustających obowiązków, które na nią spadły i którym nie potrafi podołać. Myśli Simony gonią jak szalone, jej obecne problemy splatają się ze wspomnieniami wygodnego i szczęśliwego życia, do którego tak bardzo pragnęłaby powrócić. Chociaż sytuacja kobiety jest nie do pozazdroszczenia, to jej naiwność, egocentryzm i pustota mogą budzić niejakie rozdrażnienie.

W miarę jak opowieść zmienia narratorów zaczyna płynąć wolniej, ale na jej powierzchni pojawia się coraz więcej ciemnych smug i coraz częściej przychodzi się zastanawiać czy przyczyną rozpadu rodziny była śmierć ojca i kłamstwo matki, czy też symptomy choroby nie pojawiły się już wcześniej. 

Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Rusty Stewart

Odtrącony przez ojca i pozostawiony samemu sobie przez matkę kaleki Itzik stara się odnaleźć przyczynę dla której jest inny od wszystkich. O ile jego samotniczy charakter i wyjątkowe przywiązanie do ptaka mogą być zrozumiałe, o tyle jego rozmowy z Bogiem,  wiara w specjalne przeznaczenie, specyficzna filozofia dobra i zła oraz dążność realizacji własnych planów na przekór wszystkiemu i za wszelką cenę budzą niepokój i zwątpienie, co do jego zdrowia psychicznego. Jego niechęć wobec rodziców, lekceważący stosunek do braci i instrumentalne traktowanie ludzi sprawiają, że postać ta jest wyjątkowo niejednoznaczna. Nawet silnie związany z bratem, wręcz uzależniony od niego, Dudi odczuwa przed nim i przed tym, co Itzik wymyśli, lęk.

„Znów widzę, że myśli Itzika gęstnieją. Jego głowa jest jak betoniarka. Każda myśl, która się z niej wydostaje, jest już po dwóch, trzech dniach mielenia, a ty widzisz ją, jak się wylewa na zewnątrz i staje się czymś w świecie”[3].

Rozpieszczony przez matkę, uległy wobec niej  pierworodny Kobi gardził ojcem, mimo że to tylko jego wysiłkom zawdzięczał swoją popularność i znaczenie wśród rówieśników. Po stracie ojca i podjęciu pracy nadal, przed samym sobą,  usiłuje przydać swojemu niezbyt chwalebnemu zajęciu prestiżową rangę. Jego obsesyjne pragnienie zdobycia kawalerki by zamieszkać w niej z matką i dwójką bliźniaków pozostawiając resztę rodzeństwa na pastwę losu, podobnie jak budowanie w szafie skrytki na wypadek nadejścia terrorystów – skrytki, która pomieści tylko jego – nie stawiają go w pozytywnym świetle. 

Chyba jedynie szesnastoletnia Eti i dwunastoletni Dudi – jeśli tylko nie pozostaje pod wpływem brata –  są w tej powieści postaciami, które nie budzą oporów wobec ich postępowania. No i pięcioletnie bliźniaki, które są zbyt małe by zrozumieć wszystkie zawiłości otaczającego je świata. 

Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Victor Bezrukov
Eti to jedyna osoba, która dostrzegała jak bardzo kłamstwo matki wpłynęło na stosunki pomiędzy nimi wszystkimi i jak groźne konsekwencje będzie miało w przyszłości, szczególnie dla tych, dla których „dobra” zostało wymyślone.

„Na końcu przypomniałam sobie o czymś, co ciągnie się za mną jak ogon, którego nie można odczepić – o kłamstwie w naszej rodzinie. Ono też stało się już domownikiem, jakby było niemowlęciem urodzonym zaraz po Chaimie i Oszrim. Ono zmieniło nas wszystkich”[4].

Ona jedyna postanawia walczyć i zniszczyć iluzję, która doprowadziła do rozpadu rodziny. Czy jej się uda? Trudno przewidzieć. Nie wiadomo jak dalej potoczą się losy członków tej rodziny – opowieść pozostaje otwarta – wiadomo jednak, że oni sami muszą podjąć wysiłek by rozwiązać ten węzeł gordyjski, który się wokół nich zacisnął. Nikt im w tym nie pomoże.



Sara Shilo, Krasnoludki nie przyjdą, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Sara Shilo
„Krasnoludki nie przyjdą”
- - -
[1] Sara Shilo, „Krasnoludki nie przyjdą”, przeł. Agnieszka Podpora, Wyd. CZARNE, 2013, s. 105.
[2] Tamże, s.54.
[3] Tamże, s. 90.
[4] Tamże, s. 204.
 

 





2 komentarze:

  1. Intrygująca historia. Właśnie kwestia porozumienia między ludnością Izraela, tak zróżnicowaną, ściągniętą z różnych stron świata, interesowała mnie jakiś czas temu, kiedy szukałam informacji o Falaszach, Żydach z Etiopii. Oni też przyjechali do Izraela, choć wychowywali się w afrykańskich wioskach, są czarnoskórzy i nawet ich religijność jest swoista. Ale wszyscy dziś żyjemy trochę jak na wieży Babel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natknęłam się kiedyś na informację o społeczności czarnoskórych Izraelczyków. U Shilo jednak nie o kolor skóry, lecz o ubóstwo, brak wykształcenia i nieznajomość hebrajskiego chodzi. Podobnie traktowani byli Żydzi aszkenazyjscy z Europy Wschodniej, ale chociaż wyczytać o tym można u Amosa Oza i Ariego Shavita, to właśnie Shilo, mimo że w ogrodzie jej powieści to tylko maleńki kamyczek, ukazała to wyjątkowo jasno i twardo.

      To bardzo nieprzyjemna opowieść, ale napisana jest tak, że człowiek się krzywi, chwyta za serce i wciąż sięga po więcej. ;-)

      Usuń